poniedziałek, 10 marca 2014

grubas

artysta: Martyna Paprocka/ Wymiary: 70cm x 70cm, materiał – żywica polimerowa, tytuł: „Grubas”,

Tekst Agnieszka Jagiełło ( Wydz. Rzeźby)


Inspiracją do powstania pracy było prywatne zdjęcie autorki z czasów licealnych, na którym wraz                 z przyjaciółką ubiera jedna ogromna koszulkę, starając się wypełnić  ja dwoma szczupłymi ciałami. Autorka tworząc „Grubasa” występuje jakoby przeciwko antycznym i obecnie przyjętym kanonom piękna. Trudno w „Grubasie” dopatrzeć się książkowej anatomii, przypomina on raczej bliżej nieokreśloną masę leżącą niby-bezwładnie na podłodze. Po bliższym przyjrzeniu się rzeźbie obserwator zauważa finezję kształtów, odczuwa zabawę bryłą, lekkość i humor z jaką zostały zrobione. Dalsza obserwacja wyłania z masy detale, które nasuwają odbiorcy odpowiedź, czym jest owo przedstawienie. Martyna wykonuje swą pracę w bardzo „współczesnym” materiale – żywicy polimerowej, która jest odzwierciedleniem naszych sztucznych, plastikowych czasów. Dzięki temu statyczny, zbity, leżący „Grubas” jest jakby symbolem, prześmiewczą „Wenus” naszej rzeczywistości. Żywica błyszczy, lekko prześwituje, co kojarzy się w konsystencją galarety, nadającej rzeźbie cechy ekspresyjne. Dodatkowo rzeźbę ożywia plątanina kolorowych włóczek przyklejona od spodu – kolejny bardzo trafiony pomysł autorki. Tworzą one „druga warstwę” rzeźby, strukturę przypominającą tętniące życiem naczynia krwionośne, nabrzmiałe ciepłą krwią żyły lekko prześwitujące przez żywiczną skórę. Nadaje to pracy kobiecą delikatność, a jak mawia sama rzeźbiarka, „Grubas” pomimo całej swej ohydy jest mimo wszystko przepyszny.



fot. Leszek Krutulski

środa, 5 marca 2014

teksty a.w

Michał Sęczawa
bez tytułu
wymiar: 160x40
technika: wióry drzewne (spod piły)
tekst: a.w. (MINoS)

Recycling sztuki
czyli o powtórnym stwarzaniu spokoju
            Można zadać retoryczne pytanie, jak to jest wykonać pracę wtapiającą się
w każde otoczenie? Jak stworzyć zauważalną delikatność znaku? Jak wykorzystać, to co do użytku już się nie nadaje? Jak dokonać „nienachalności” działania/stwarzania?
            Tak, mogę się przyznać, że Ona w Pracowni był obecna, ale nie na środku, lecz przy ścianie, zatem na początku niewidoczna, albo może lepiej powiedzieć „nie rzucająca się
w oczy”. A jednak jest w materii Jej coś, co się zapamiętuje…zostaje chropowatość, nienarzucająca się obecność, zawstydzenie (moje, czy jej?). Przecież nie patrzymy sobie
w oczy…
            W czasie/dobie kultury zaskakującej/nowatorskiej/frontem/oczekiwanim do „kilenta”-odbiorcy skierowanej, delikatność nie jest w cenie. Działania sprzyjające „zatrzymaniu”, nie wydają się być nadto „pociągające”. Chociaż może jest nadzieja, która pojawiła się ostatnio wraz ze znanym nazwiskiem Abramović i jej performancem odbytym przy okazji wystawy
w MoMA. Michałowi udało się „zatrzymać” w rzeźbie, nieprzekładalną na prosty język słów siłę pokory…dzieje się tak, że te lekko pochylone plecy i Jej opuszczona głowa uspakajają szukający nowych wrażeń wzrok, wyhamowują umysł. Jak z Abramović mogłabym z Nią usiąść i poczekać. Na co? Proszę uwierzyć, to zupełnie nie istotne. Ważna jest, ta chwila zatrzymania czasu, zharmonizowania/wyrównania rytmu serca, wyciszenia i to, że dzięki Innemu mogę skoncentrowanie się na sobie/i do siebie powrócić. Medytacja poprzez sztukę. Zastanawiam się, gdzie poszukać jeszcze takiego wrażenia „niespieszności”, zaproponuję porównanie do filmów Wima Wendersa, szczególnie tego o „niepochopnym” uczuciu
w rozżarzonej słońcem stolicy, z nostalgicznym, schowanym w tle „(…) Bernardem Soaresem, pomocnikiem księgowym w Lizbonie”. A może inny obraz o przejrzystym uczuciu w barwach czarno-białych nad Berlinem. Literacko ktoś inny zupełnie mi się ukazuje…
Josif Brodski i jego „W półtora pokoju”, gdzie egzystencja ludzi toczy się ściśnięta,
z jednoczesną próbą pozostania „niewidocznym”, po to, by zostawić temu drugiemu
i trzeciemu, chociaż namiastkę intymności/osobności. Powracając do realizacji Michała; pozostawiam bez odpowiedzi pytanie, czy to równowaga twórcy „przeniesiona” została
w pracę, czy może modelka miała w sobie ten rodzaj emanacyjnego spokoju, przenikającego materię…?

            Dodatkowym atutem jest materiał, z którego Ona powstała. Myśl o powtórnym stwarzaniu jest, przyznaję, bardzo pociągająca. Wykorzystywanie, tego, co uznawane jest za nieprzydatne, niepotrzebne, bądź zbędne. Szacunek dla wykorzystywanego materiału. Odwaga zauważanie niuansów istnienia w świecie. Subtelność działania, na którą niewielu już sobie pozwala.





Kamila Gruba
tytuł: „Odbicie”
wymiary: 30x25cm
technika: gips i pleksi
tekst: a.w. (MINoS)
Technika uważności
o spostrzeganiu
Czasem prosto nie oznacza źle. Czasem prostota skojarzeń rozbudza następne skojarzenia. Dla mnie oznacza przyjemność – to pojawianie się odniesień. Prawa ręka, lewa ręka- lewa/ prawa, prawa/ lewa. Białe i czarne, przy sobie, odgrodzone. Awers i rewers. Dzień i noc. Obie zdolne do wspólnej pracy i działań… Wyczekujące na moment przesilenia. Jakbyśmy byli tym samym obiektem, a jednak innym, co nieco nierozpoznanym dla siebie samych. Zaskakującym, bo dążącym do poznania i tożsamości, ale przegroda …niepokojąca/niepokojące to. A może, to wcale nie te same dłonie? Nie te same, oznacza różne…żeby nie powiedzieć Inne. Tak odmiennie bliskie, jak noc i dzień, ale bez nadziei na spotkanie…
i ciągle od nowa z nadzieją, że kiedyś się uda. Wydaje mi się, że to „ekstremalnie idealna” sytuacja zobaczyć czyjąś pracę, która porusza, nawet gdyby nasze wrażenia „ocierały się” o banał. Odrobina uniesienia i zapomnienia urozmaica codzienność. Czyż nie…?






wszystkie fotografie Leszek Krutulski