czwartek, 31 marca 2016


Aleksander Radziszewski (tekst)
Wydział Architektury i Wzornictwa

Małgorzata Kaczmarek (praca)
Wydział Edukacji Artystycznej
Oddech
obiekt, wideo, fotografia


Oddech Małgorzaty Kaczmarek to praca nieszablonowa, wymykająca się współczesnym standardom oceny działań artystycznych i sztuki jako takiej, jest fuzją nie tyle elementów
i rozwiązań ściśle z nią związanych, do których towarzystwa już się przyzwyczailiśmy, 
ale dziedzin odległych, na pozór trudnych do okiełzania w ogólnym rozumieniu działań artystycznych właśnie. W tym przypadku udało się połączyć je w jedną całość, 
nadając im wymiar dzieła sztuki i pozwalając pod takim kątem je oceniać i w takim charakterze wchodzić z nim w dialog.

Praca jest efektem rozważań i fascynacji artystki nad tym, co niewidoczne, nad pasożytami, bakteriami, pleśnią i przede wszystkim nad elementami składowymi oddechu, czyli intymnej części nas samych, zebranego - co jest szalenie istotne – w przestrzeni galerii sztuki na laboratoryjnych szalkach Petriego i w takiej formie też przedstawionych. Konsekwencją jej działań, ale też i samoistnych procesów, jest praca, którą trudno sklasyfikować, bowiem może ona bez zgrzytu z początkowym założeniem funkcjonować wielowymiarowo, praca, która utrwalona może zostać w konkretnym momencie, bowiem procesy, które ją tworzą trwają nieprzerwanie.

Oddech jest połączeniem mnogości kontrastów, wizualizacją tego, co niewidoczne, składa się z pleśni, bakterii, elementów negatywnych, niepożądanych, ale przy tym pięknych 
i intrygujących, między którymi dochodzi do silnej interakcji – niszczenia się wzajemnie, 
ale i współgrania. Jest syntezą obumierania i powstawania życia, intymną, skrajnie niepowtarzalną częścią nas samych, która miesza się z innymi indywidualnymi oddechami, tworząc spójną całość, tak jak wszystkie te na pozór niemożliwe do połączenia kontrasty spłodziły jednolitą w odbiorze wizualizację tego, czego nie możemy zobaczyć, umożliwiając tym samym jej obserwację, wejście w dialog, a wreszcie i interpretację. 

A możliwości interpretacji tej pracy są równie szerokie, co elementy na nią się składające, od percepcji samych walorów estetycznych, ukrytych w pełnych dynamizmu i koloru formach naturalnych, po dostrzeganie w niej aspektu społecznego. To, co najsilniej, w moim odczuciu rzecz jasna, pobudza wyobraźnię i stanowi tym samym o wyjątkowości tej pracy, 
to miejsce jej powstania, które tak silnie odznacza swoje piętno i którego dusza w tym projekcie została ukryta. Oddech narodził się w galerii sztuki, a pasożyty, z których się składa, to kumulacja oddechów artystów, znawców sztuki, konsumentów sztuki - pasożytów sztuki.

Małgorzata Kaczmarek, Oddech, obiekt, wideo, fotografia

Małgorzata Kaczmarek, Oddech, obiekt, wideo, fotografia

Małgorzata Kaczmarek, Oddech, obiekt, wideo, fotografia

Małgorzata Kaczmarek, Oddech, obiekt, wideo, fotografia


środa, 30 marca 2016


Paulina Piórkowska (tekst)
Wydział Edukacji Artystycznej

Adrian Szwarc (praca)
Wydział Komunikacji Multimedialnej
Dzieło o nad wyraz dużej potencjalności,
czyli co prowadzi nas do tworzenia takich, 
a nie innych skojarzeń.
projekt multimedialny


Praca Adriana Szwarca składa się z renderu, tekstu oraz sytuacji site specific
Ta „trójdzielna zależność pomiędzy elementami składowymi dzieła” oddziałuje jako całość. Realizacja miała miejsce w Domu Handlowym Alfa podczas „Poznańskiego Muzeum Melancholii” Kolektywu 1a.

Przed rozpoczęciem wydarzenia, pocztą pantoflową zaczęto przekazywać sobie informacje 
o nowej galerii w Poznaniu mieszczącej się na parterze Alfy. Opuszczony lokal kojarzył się 
z miejscem związanym ze sztuką: klasyczny white cube i wystające kable wyglądające na instalację artystyczną. Tym samym Szwarc analizuje mechanizmy, które środowisku sztuki mogą wydawać się oczywiste. Ukazuje to zarówno potencjalność miejsc, jak i zwykłych, nieużytecznych przedmiotów.

Sam autor pisze: „Praca, która składa się w znacznej mierze z tekstu, nie jest możliwa
do streszczenia w sposób sensowny, gdyż rozumienie zakłada pewien język, znajomość pojęć,
w ramach których układa się nam obraz całości. Język ten jest pełen metafor, których 
nie należy oceniać w kategorii prawdy czy fałszu, lecz w kategorii użyteczności”.

Kluczowym elementem projektu Szwarca jest wizualizacja - „proteza rzeczywistości”, która zbliża się do „nowej galerii sztuki”. Realizacja pokazuje problemy związane z pojmowaniem oraz instytucjonalnym funkcjonowaniem sztuki. Galeria została dostrzeżona przez wszystkich tych, którzy odczuwają zarówno brak interesujących poznańskich galerii, jak i brak dyskusji na temat instytucjonalnego kontekstu sztuki.

Adrian Szwarc, Dzieło o nad wyraz dużej potencjalności,
czyli co prowadzi nas do tworzenia takich, a nie innych skojarzeń.
projekt multimedialny


Adrian Szwarc, Dzieło o nad wyraz dużej potencjalności,
czyli co prowadzi nas do tworzenia takich, a nie innych skojarzeń.
projekt multimedialny

Adrian Szwarc, Dzieło o nad wyraz dużej potencjalności,
czyli co prowadzi nas do tworzenia takich, a nie innych skojarzeń.
projekt multimedialny


wtorek, 29 marca 2016


Adam Piętak (tekst)
Wydział Rzeźby i Intermediów

Dominika Piętak (praca) 
Surreakty
fotografia
3 plansze 120 x 33cm



Projekt został zrealizowany na strychu domu 85 letniego dziadka autorki. Pomieszczenie
to zdaje się być dla Dominiki Piętak przestrzenią surrealistyczną, w zagłębieniach której znajdują się zestawienia niepasujących do siebie elementów wywołujących zaskoczenie, rodzących w umyśle sprzeczności, pobudzających wyobraźnię. Autorka widzi w dziadku autentycznego surrealistę, stosującego czysty automatyzm psychiczny, szczerze wypełniającego założenia manifestu surrealizmu z 1924 roku. Zderzenia przedmiotów zdają się mieć miejsce dzięki aktom wolnym od wszelkiej kontroli umysłu, schematów logicznego myślenia, poza wszelkimi względami estetycznymi czy moralnymi. Kompozycje powstają spontanicznie, przypadkowo, mechanicznie, a zatem przy odwołaniu się do podświadomości, obalając myślenie zdroworozsądkowe. W sposób niezamierzony dziadek przyjmuje rolę artysty, a konfrontacja nieprzystających do siebie obiektów przypomina akt surrealistycznej inwencji twórczej.
Poprzez cykl fotografii autorka pragnie pokazać subtelność, delikatność, niedostrzegalność ruchu prowadzącego do tworzenia przestrzeni surrealistycznych. Zdjęcia ukazują banalność procesu tworzenia nadrealnego charakteru miejsca. Dominika Piętak ukazuje sytuacje,
z pozoru nieistotne, na które nie zwraca się na co dzień uwagi. Pokazuje to, co zwykle niedostrzegalne.

Dominika PiętakSurreakty, fotografia, 120 x 33cm

Dominika PiętakSurreakty, fotografia, 120 x 33cm

Dominika PiętakSurreakty, fotografia, 120 x 33cm



sobota, 26 marca 2016


Dominika Piętak (tekst)
Wydział Rzeźby i Intermediów

Agnieszka Piasecka (praca)
Wdział Rzeźby i Intermediów
Serendipity
5 fotografii srebrowych w wymiarach 21 x 30 cm
2 wydruki cyfrowe 100 x 70cm


W języku angielskim słowo ‘serendipity’ oznacza szczęśliwy zbieg okoliczności lub wydarzenie, na które nie mamy wpływu, charakteryzujące się jednak pozytywnym skutkiem. Termin ten został utworzony w 1754 roku przez angielskiego historyka Horace’a Walpole’a. W liście do swojego przyjaciela opisał on perską baśń traktującą o przygodach trzech książąt władających tajemniczą krainą Serendip. Opowieść ta jest pełna niespodzianek i zrządzeń losu, do których odwołał się uczony.
Główną rolę w projekcie Agnieszki Piaseckiej odegrały właśnie szczęśliwe zbiegi okoliczności, owocujące przypadkowo znalezionymi przedmiotami. Poszukiwanie tych obiektów i manipulacja nimi ma na celu ukazanie sposobu w jaki przeszłość i teraźniejszość oddziałują na krajobraz 
i przestrzeń wokół nas. Pozostawione przez człowieka rzeczy zmieniają 
i definiują otoczenie, choć często nie poświęcamy im wiele uwagi. 
Z biegiem czasu znikają lub tworzą nowe formy łącząc się z naturą.
Efektem pracy jest seria abstrakcyjnych fotografii wykonanych bez użycia aparatu (połączenie luminogramu i fotogramu). Znalezione przedmioty zostały umieszczone pomiędzy źródłem światła, a światłoczułą powierzchnią papieru fotograficznego, na którym pozostawiły ślad, podobnie jak w miejscach, w których zostały znalezione. (…)

Agnieszka Piasecka, Serendipity, 2 wydruki cyfrowe 100 x 70cm

Agnieszka Piasecka, Serendipity, 5 fotografii srebrowych w wymiarach 21 x 30 cm


Agnieszka Piasecka, Serendipity, 5 fotografii srebrowych w wymiarach 21 x 30 cm




piątek, 25 marca 2016


Karolina Pielak (tekst)
Wydział Malarstwa


Kinga Woźniak (praca)
Wydział Malarstwa
Wybrani
tempera, olej na gruncie kredowym
cykl 24 x 33cm



Kinga Woźniak jest studentką II roku na Akademii Sztuk Pięknych w Gdańsku, na Wydziale Malarstwa, w I Pracowni Podstaw Malarstwa prof. Józefa Czerniawskiego.
W swym cyklu Ikon Wybrani stawia dotkliwą diagnozę dotyczącą świętości, oraz ludzkiej odrębności. W jej pracach możemy dostrzec szczególną wartość duchowego wnętrza każdego z nas, autorka stawia pytanie: kim tak naprawdę jesteśmy oraz dlaczego wciąż oceniamy innych, nie zdając sobie sprawy z ich emocji, doświadczeń czy też uwarunkowań np. społecznych, psychicznych. Różnorodność ludzkich myśli i odczuć jest czymś niezbadanym, każdy człowiek inaczej widzi i odbiera świat, choć zdaje się, że wszyscy jesteśmy do siebie podobni. Autorka pogłębia dialog na treści, które zbyt szybko są zapomniane lub pomijane, a przecież spotykane przez nas w codziennym, potocznym życiu.
Jej prace podejmują tematykę bardzo bliską człowieczeństwu, podważają normy społeczne, które kostnieją w naszym świecie, często postrzegane jako nierozerwalne związki 
i automatycznie oraz bezrefleksyjnie przez nas oceniane czy też tak postrzegane.
Cykl Ikon Wybrani stanowi dziewięć autonomicznych portretów, dostrzec możemy m.in. świętą Matkę Alkoholiczkę, święty Płód, lub świętą Narkomankę .Ostatni portret to portret osoby nam nieznanej odwróconej do nas plecami, być może my sami nią jesteśmy lub to ktoś nam paradoksalnie najbliższy.
Malarka stosuje się do tradycyjnych technik ikonopisarstwa. Nie tylko w kontekście warsztatowym ale również symbolicznym. Ikonopisarstwo jest specyficznym rodzajem twórczości ze względu na swą głęboką tradycje i duchowość.
Autorka nie bez powodu wybiera tą technikę, ikony się piszę, dlatego istotną uwagę stanowi w tym przypadku tekst, który czytamy. Akt twórczy pisania ikon był i wciąż jest aktem niezwykłym. Dla wiernych poprzez ikonę odbywał się bezpośredni kontakt z Bogiem 
i Jego świętymi. Również w przypadku wybranego przeze mnie cyklu oblicze na ikonie jest najważniejsze, dawniej uważane za okno, przez które można ujrzeć serce człowieka 
i jego duszę.


Kinga Woźniak, Wybrani, tempera, olej na gruncie kredowym, 24 x 33cm

Kinga Woźniak, Wybrani, tempera, olej na gruncie kredowym, 24 x 33cm
Kinga Woźniak, Wybrani, tempera, olej na gruncie kredowym, 24 x 33cm

Kinga Woźniak, Wybrani, tempera, olej na gruncie kredowym

czwartek, 24 marca 2016


Jakub Ostoja- Lniski (tekst)
Wydział Rzeźby i Intermediów


Natalia Tkaczyk (praca)
Wydział Rzeźby i Intermediów
Maski
technika mieszana


Prace Natalii Tkaczyk, studentki V roku Kierunku Rzeźba, układają się w cykl zatytułowany Maski, obejmuje rzeźbiarskie obiekty wykonane z różnych materiałów. Na prace składa się toporny, nieociosany kawałek drewna z delikatnym negatywem ludzkiej twarzy, zimna, porcelanowa skorupa oraz ciężkie fragmenty żeliwnego pieca. Są to zarówno „przedmioty” wolnostojące jak i wiszące. Autorka próbuje odnieść się do społecznego rytuału przybierania masek w codziennym kontakcie z otoczeniem. Toporne kształty i odpychające surowce, 
z których zostały wykonane nasuwają skojarzenia z szorstkimi i nieprzyjemnymi postawami, za którymi ukrywamy się na co dzień dla własnej wygody i bezpieczeństwa. O komforcie takiej postawy przypomina kontrastujący miękki materiał, którym wyścielone są poszczególne obiekty i który zachęca odbiorcę do fizycznego kontaktu z „nieprzyjemną” rzeźbą. Każdy z elementów cyklu jest wielkości zbliżonej do ludzkiej głowy, przez co dosłownie może stanowić maskę. Praca Natalii Tkaczuk dzięki użytym materiałom oddziałuje zarówno na zmysł wzroku, jak i dotyku, materia i struktura prac nadaje
im cech zmysłowych. Fakt ten bez wątpienia dodaje atrakcyjności realizacji Natalii. Surowość formy w każdej z rzeźb tworzy ciężki, „zawiesisty” klimat, który z pewnością skłoni odbiorcę do „zatrzymania się” i chwilowej chociaż zadumy.

Natalia Tkaczyk, Maski, technika mieszana

Natalia Tkaczyk, Maski, technika mieszana

Natalia Tkaczyk, Maski, technika mieszana

Natalia Tkaczyk, Maski, technika mieszana

Natalia Tkaczyk, Maski, technika mieszana

Natalia Tkaczyk, Maski, technika mieszana

środa, 23 marca 2016


as. Justyna Olszewska (tekst)
Wydział Edukacji Artystycznej

Sebastian Prusaczyk (praca)
Wydział Malarstwa
bez tytułu 7
195 x 200 cm., akryl, sprej, flamaster, płótno
bez tytułu V
100 x 70 cm., akryl, sprej, płótno
bez tytułu IV
100 x 70 cm., akryl, sprej, flamaster, płótno


Cykl prac Sebastiana Prusaczyka to numerowane kolejno od IV do VII obrazy bez tytułu.
Te z pozoru zwykłe abstrakcje, mogą przywodzić na myśl ostatnio popularny w muzyce 
i sztuce styl vaporwave, który imituje, wykorzystuje i umieszcza w nowym kontekście elementy kultury popularnej lat 90. Vaporwave chętnie sięga po kicz, jaskrawe kolory, przedmioty banalne, łącząc je w dziwny sposób. Natomiast Prusaczyk zestawia z pozoru niepasujące do siebie formy, barwy i faktury, które finalnie współgrają 
i tworzą spójna i nierozerwalną całość. Jak mówi sam autor, najważniejsza jest dla niego abstrakcyjna forma, która jest oderwaniem od rzeczywistości, jest trzecim wymiarem. Obrazy Sebastiana zwracają uwagę przede wszystkim techniką w jakiej zostały wykonane; oglądając je mamy ochotę badać każdy ich fragment i odkrywać kolejne warstwy przechodzących przez siebie form, kolorów, faktur i śladów narzędzi. W swoich pracach Sebastian nie boi się eksperymentować. Cechuje go niezwykła intuicja oraz duża świadomość materiałów i środków jakimi się posługuje, ponadto świetnie radzi sobie 
z interpretowaniem rzeczywistości i przekładaniem jej na (już) swój zindywidualizowany język wypowiedzi. Prusaczyk używa doskonale znanych narzędzi takich jak spray, pisak, akryl, grafit,  szuka jednak nowych sposobów ich wykorzystania i zastosowania. Jak sam podkreśla „najpierw wymyślam ślad, później zastanawiam się jak posłużyć się narzędziem, żeby go osiągnąć”.



Sebastian Prusaczyk, bez tytułu 7, 195 x 200 cm., akryl, sprej, flamaster, płótno

Sebastian Prusaczyk, bez tytułu IV, 100 x 70 cm., akryl, sprej, płótno


Sebastian Prusaczyk, bez tytułu V, 100 x 70 cm., akryl, sprej, płótno




wtorek, 22 marca 2016


Paulina Niemczyk (tekst)
Wydział Malarstwa

Izabela Biela (praca)
Środowiskowe Studnia Doktoranckie
Wydział Malarstwa
synonimy.net
grafika komputerowa
26 x 21cm


Kompozycja wieloelementowa której autorką jest Izabela Biela powstała w roku 2015. 
Izabela jest studentką Środowiskowych Studiów Doktoranckich na Wydziale Malarstwa ASP 
w Krakowie. Synonimy kropka net to cykl, powielonych, z multiplikowanych czarno białych zdjęć o legitymacyjnym charakterze. Każde z nich, opieczętowane niebieskimi, drukowanymi literami. Powielona, lekko zamazana, niewyraźna twarz autorki, to tło, drugi plan wyrazów określających. Każde z nich to synonim słowa rejected z ang. odrzucony. Izabela na własnym przykładzie pragnie pokazać to, ile odcieni może kryć jeden przymiotnik. Jak bardzo negatywny potencjał może mieścić się w paru literach alfabetu. Tę pracę możemy rozpatrywać na dwa sposoby. Jeśli skupimy się wyłącznie na sobie, 
na tym co nas boli i uwiera to dostrzeżemy jedynie wierzchołek tego co autor chciał przekazać. Stwierdzimy, że najważniejsze dla niego to on sam, jego przeżycia, uczucia, odczucia. To bardzo powierzchowne myślenie. Tak naprawdę poprzez osobę twórcy, możemy dostrzec samych siebie i ludzi którzy nas otaczają. To jacy jesteśmy dla siebie nawzajem. Odrzucając drugiego człowieka, opieczętowujemy jego godność. Nadajemy mu przydomek na jaki nie zasłużył. Ta praca w prosty sposób mówi poprzez jednego człowieka o nas samych. To w jak łatwy sposób przychodzi nam osądzać, oceniać. Być obojętnymi.


Izabela Biela, synonimy.net, grafika komputerowa

Izabela Biela, synonimy.net, grafika komputerowa

Izabela Biela, synonimy.net, grafika komputerowa

Izabela Biela, synonimy.net, grafika komputerowa

Izabela Biela, synonimy.net, grafika komputerowa

Izabela Biela, synonimy.net, grafika komputerowa

Izabela Biela, synonimy.net, grafika komputerowa

Izabela Biela, synonimy.net, grafika komputerowa

Izabela Biela, synonimy.net, grafika komputerowa

Izabela Biela, synonimy.net, grafika komputerowa

Izabela Biela, synonimy.net, grafika komputerowa

Izabela Biela, synonimy.net, grafika komputerowa





poniedziałek, 21 marca 2016


Marcin Mleczak (tekst)
Uniwersytet Jagielloński

Maja Starakiewicz (praca)
Wydział Grafiki
Abstrakcja erotyczna
akryl na płótnie
[20 x 20cm] x6


Praca Mai Starakiewicz, oprócz interesujących doznań estetycznych, oferuje widzowi zaproszenie do intelektualnej gry. Gry wymagającej, 
gdyż chodzi o przemyślenie samej istoty erotyzmu jako wartości kulturowej. Na pierwszy plan wysuwa się tu kategoria niejednoznaczności – erotyzm, pojmowany jako coś różnego od seksualności, nie może wyraźnie oferować spełnienia, co najwyżej je sugerować. Obrazy artystki są takim flirtem – niby wiemy, że chodzi o seks, a jednak ciągle obracamy się wśród niedopowiedzeń. 

Od nas zależy, czy dopatrzymy się w nich wyuzdania, czy niewinności. Pierwszy rzut oka na dzieło stawia interpretatorów przed wyborem – urocza abstrakcja czy ostra kopulacja? Jednak to tylko pierwszy z serii dylematów. Zdecydujmy się na dostrzeżenie seksu w wijących się konturach i szczeciniastych kropkach, a zaraz pojawią się kolejne. 
Możemy mieć bowiem do czynienia z godną Przybyszewskiego pochwałą chuci, jako głównej siły napędowej człowieka – siły, która zmusza do dostrzegania penisów i wagin w byle zakrzywionych liniach. Ale równie łatwo przychodzi uznanie tego za okrutną satyrę na człowieka – jakimże bydlętami jesteśmy, by poddawać się tak prymitywnym złudzeniom optycznym? W takim kontekście erotyzm, o którym była mowa wcześniej, zostaje zakwestionowany – jest tylko odrażająca seksualność, kwintesencja świńskiej natury człowieka. Witalizm więc, czy asceza? I jedno i drugie rezonuje w tej pracy, archetypy rozpusty i wstrzemięźliwości. 
To migotanie znaczeń układa się jednak w jeszcze jeden obraz, 
tyleż romantyczny, co publicystyczny. W czasach, gdy seksualność uderza człowieka z każdej strony, a zarazem ukazanie kobiecych sutków w kinie lub na fejsbuku pobudza do cenzorskich interwencji, można w pracy Mai Starakiewicz dostrzec próbę sprowadzania spraw właściwymi proporcjami, konserwatywnymi  do właściwych proporcji. Tymi ale i podniecającymi, jest położenie nacisku na intymność między dwojgiem ludzi. Intymność abstrakcyjną dla tych, co patrzą z boku, ale doskonale zrozumiałą dla samych zaangażowanych.


Maja Starakiewicz, Abstrakcja erotyczna, akryl na płótnie, (20 x 20cm) x 6







niedziela, 20 marca 2016


Natalia Ledzianowska (tekst)
Wydział Malarstwa

Anna Kaseja (praca)
Wydział Malarstwa
Cykl Tkanki
olej na płótnie,
różne formaty


“Człowiekiem jestem; nic co ludzkie nie jest mi obce”. Czy na pewno? Człowiek jest złożonym organizmem. Procesy życiowe, przemiana materii są nieodłącznym elementem ludzkiej egzystencji. Sen, przebudzenie, spożywanie posiłków, patrzenie, słuchanie, wydalanie, zasypianie to stałe komponenty życia. Nie jesteśmy w stanie przeżyć bez tych procesów. Dotyczą one każdego. Są swoistą oczywistością. Mimo to jesteśmy w stanie o nich zapomnieć - nie zjeść śniadania, zaspać, przestać się koncentrować na dźwiękach. Homo Sapiens to człowiek myślący, który zapomina o tym, 
że jest żyjącym organizmem. Życie jest tak bogate w idee i uczucia, 
że łatwo jest nie pamiętać o podstawowych procesach życiowych. Niektórzy ludzie uważają nawet, że cielesność nie jest ważna.
W końcu “nie samym chlebem żyje człowiek”. Często jednak zdarza się, 
że mimo silnej wiary, iż idea, myśl, uczucie jest istotą życia cielesność przypomina o sobie. Głód, bezsenność, zimno, choroby budzą lęki. Im dalej próbujemy od nich uciec tym bardziej dają o sobie znać. Czasem ciało jest nam obce tak bardzo, że budzi kontrowersje i jest elementem kontrkultury. W historii ludzkości były momenty, że cielesność była czymś zakazanym, grzesznym. Czasem ciało było inspiracją do poszukiwania piękna. Niekiedy ludzki organizm przerażał. Jak jest teraz? Na to pytanie w swojej twórczość próbuje odpowiedzieć Anna Kaseja. 
Prace Anny Kasei są poszukiwaniem sensu w ludzkiej cielesności. 
To, co obrzydza i budzi lęk jest punktem wyjściowym. Wnętrzności budzące wstręt są przeciwnikiem widza, który stacza wewnętrzną walkę 
z pierwotnym strachem. Precyzyjnie ułożone w sztywnych, geometrycznych ramach jelita uwodzą ciekawą materią. Estetycznie wykonane malowidła z daleka wyglądają niegroźnie, a z bliska do głębi poruszają widza swoją bezpośredniością. Zderzenie z nimi jest pełne ambiwalentnych uczuć: zachwytu, obrzydzenia, lęku. Mimo ekspresji niewygodnych emocji, jaka towarzyszy oglądaniu prac, obrazy Anny Kasei to szansa na odnalezienie harmonii. 
Są rodzajem zmagania się z lękami pierwotnymi, terapią. Forma prac sugeruje mandalę - osobliwy ornament zamknięty w geometrycznym układzie. Współcześnie mandale spopularyzował w Europie Carl Gustav Jung - współtwórca psychoanalizy, odkrywając mandalę jako sposób terapii. U swoich pacjentów zauważył, że w chwilach dezorientacji i utraty punktu odniesienia kreślą oni nieświadomie koliste rysunki. 
Uznając, że są one wyrazem dążenia do ładu i przedstawiają zjednoczenie zwalczających się przeciwieństw, wykorzystał tworzenie mandali 
i pracę z nimi do wyprowadzania pacjentów z nerwic, depresji i psychoz. Podobnie jest w przypadku twórczości Anny Kasei. Zarówno wykonanie obrazów jak i odbiór ma charakter jednostajnego procesu, unikalnej kontemplacji. Każdy odbiorca tych prac ma szansę przeżyć podróż w głąb swoich lęków egzystencjalnych i zadać sobie pytanie czy nic, co ludzkie nie jest mu obce.


Anna Kaseja,  Tkanki (cykl), różne formaty