Michał Sęczawa
bez tytułu
wymiar: 160x40
technika: wióry drzewne (spod piły)
tekst: a.w. (MINoS)
Recycling
sztuki
czyli o powtórnym stwarzaniu
spokoju
Można zadać retoryczne pytanie, jak
to jest wykonać pracę wtapiającą się
w każde otoczenie? Jak stworzyć zauważalną delikatność znaku? Jak wykorzystać,
to co do użytku już się nie nadaje? Jak dokonać „nienachalności”
działania/stwarzania?
Tak, mogę się przyznać, że Ona w
Pracowni był obecna, ale nie na środku, lecz przy ścianie, zatem na początku
niewidoczna, albo może lepiej powiedzieć „nie rzucająca się
w oczy”. A jednak jest w materii Jej coś, co się zapamiętuje…zostaje
chropowatość, nienarzucająca się obecność, zawstydzenie (moje, czy jej?).
Przecież nie patrzymy sobie
w oczy…
W czasie/dobie kultury
zaskakującej/nowatorskiej/frontem/oczekiwanim do „kilenta”-odbiorcy
skierowanej, delikatność nie jest w cenie. Działania sprzyjające „zatrzymaniu”,
nie wydają się być nadto „pociągające”. Chociaż może jest nadzieja, która
pojawiła się ostatnio wraz ze znanym nazwiskiem Abramović i jej performancem
odbytym przy okazji wystawy
w MoMA. Michałowi udało się „zatrzymać” w rzeźbie, nieprzekładalną na prosty
język słów siłę pokory…dzieje się tak, że te lekko pochylone plecy i Jej
opuszczona głowa uspakajają szukający nowych wrażeń wzrok, wyhamowują umysł.
Jak z Abramović mogłabym z Nią usiąść i poczekać. Na co? Proszę uwierzyć, to
zupełnie nie istotne. Ważna jest, ta chwila zatrzymania czasu,
zharmonizowania/wyrównania rytmu serca, wyciszenia i to, że dzięki Innemu mogę skoncentrowanie
się na sobie/i do siebie powrócić. Medytacja poprzez sztukę. Zastanawiam się,
gdzie poszukać jeszcze takiego wrażenia „niespieszności”, zaproponuję
porównanie do filmów Wima Wendersa, szczególnie tego o „niepochopnym” uczuciu
w rozżarzonej słońcem stolicy, z nostalgicznym, schowanym w tle „(…) Bernardem
Soaresem, pomocnikiem księgowym w Lizbonie”. A może inny obraz o przejrzystym
uczuciu w barwach czarno-białych nad Berlinem. Literacko ktoś inny zupełnie mi
się ukazuje…
Josif Brodski i jego „W półtora pokoju”, gdzie egzystencja ludzi toczy się
ściśnięta,
z jednoczesną próbą pozostania „niewidocznym”, po to, by zostawić temu drugiemu
i trzeciemu, chociaż namiastkę intymności/osobności. Powracając do realizacji Michała;
pozostawiam bez odpowiedzi pytanie, czy to równowaga twórcy „przeniesiona”
została
w pracę, czy może modelka miała w sobie ten rodzaj emanacyjnego spokoju,
przenikającego materię…?
Dodatkowym atutem jest materiał, z
którego Ona powstała. Myśl o powtórnym stwarzaniu jest, przyznaję, bardzo
pociągająca. Wykorzystywanie, tego, co uznawane jest za nieprzydatne,
niepotrzebne, bądź zbędne. Szacunek dla wykorzystywanego materiału. Odwaga
zauważanie niuansów istnienia w świecie. Subtelność działania, na którą
niewielu już sobie pozwala.
Kamila Gruba
tytuł: „Odbicie”
wymiary: 30x25cm
technika: gips i pleksi
tekst: a.w. (MINoS)
Technika uważności
o spostrzeganiu
Czasem prosto nie oznacza źle. Czasem prostota skojarzeń rozbudza następne skojarzenia. Dla mnie oznacza przyjemność – to pojawianie się odniesień. Prawa ręka, lewa ręka- lewa/ prawa, prawa/ lewa. Białe i czarne, przy sobie, odgrodzone. Awers i rewers. Dzień i noc. Obie zdolne do wspólnej pracy i działań… Wyczekujące na moment przesilenia. Jakbyśmy byli tym samym obiektem, a jednak innym, co nieco nierozpoznanym dla siebie samych. Zaskakującym, bo dążącym do poznania i tożsamości, ale przegroda …niepokojąca/niepokojące to. A może, to wcale nie te same dłonie? Nie te same, oznacza różne…żeby nie powiedzieć Inne. Tak odmiennie bliskie, jak noc i dzień, ale bez nadziei na spotkanie…
i ciągle od nowa z nadzieją, że kiedyś się uda. Wydaje mi się, że to „ekstremalnie idealna” sytuacja zobaczyć czyjąś pracę, która porusza, nawet gdyby nasze wrażenia „ocierały się” o banał. Odrobina uniesienia i zapomnienia urozmaica codzienność. Czyż nie…?
wszystkie fotografie Leszek Krutulski