Agnieszka Rzońca
"Sen"
olejna na płótnie,
180 x 200 cm
Sen - letarg, stan spoczynku ciała,
wędrówki dusz, jedyna szansa by oderwać ciężkość bytu od lepkiej codzienności.
Sztuka 'przespała' już wiele dzieł w historii malarstwa. Jednym
z poruszających dzieł ‘sennych’ jest pełen symboli i ukrytych, osobistych przesłań obraz Rossettiego - Beata Beatrix. Malarz 'obwarował/obdarował' swą ukochaną (Elizabeth Siddal) motywami snu, (ła)godnego przejścia na drugi brzeg.
z poruszających dzieł ‘sennych’ jest pełen symboli i ukrytych, osobistych przesłań obraz Rossettiego - Beata Beatrix. Malarz 'obwarował/obdarował' swą ukochaną (Elizabeth Siddal) motywami snu, (ła)godnego przejścia na drugi brzeg.
U Agnieszki Rzońcy również pojawia się motyw snu splecionego z ukochaną osobą, jednak artystka prowadzi nas do tego świata własną drogą, pełną napięć. W opozycji do Rossettiego - "Sen" nie potrzebuje ani posłańca, zaklinaczy, ani tarcz zegarowych, wiszących dusznym 'memento mori' nad widzem. Nie próbuje też w akcie desperacji uchwycić lub przywrócić nikogo do życia „na kanwach” snu. Stanowi idealnie skomponowany utwór na dwójkę aktorów, w którym to widz podgląda przez kurtynę niejako utkaną z ciemnych - mrocznych pnączy, roślinności i bluszczu zastygłą we śnie parę kochanków.
Postaci, spowite blaskiem - spoza pola
obrazu - prezentują nagość w sposób nieagresywny, dostojny, uświęcony. W
przedstawieniu nie ma ani jednej zbędnej nuty, fałszywego akordu czy rekwizytu.
Wszystko jest tak, jakby tkwiło tu od zawsze. Tracimy poczucie czasu. Czy
kochankowie zapadli w sen przed chwilą? Może nagle któreś ocknie się, a my -
widzowie - spłoszeni zostaniemy przyłapani na podglądaniu.
Autorka pozwala nam na uczestnictwo w
najbardziej intymnym rytuale dwojga ludzi - wspólnym śnie, pozostawiając nas
bez słów, zamyślonych, zawstydzonych. Biorąc pod uwagę dorobek artystyczny
Agnieszki
Rzońcy - można bez trudu stwierdzić, że oto obserwujemy ją samą w objęciach
DWÓJKI ukochanych - mężczyzny i ... Snu.
Atmosfera obrazu - chłodna temperaturowo,
pozwala nam zwrócić uwagę na ciekawy zabieg zastosowany przez artystkę. Postać
kobiety jest wyraźnie cieplejsza w tonach, spoczywająca na granicy dwóch
światów ("jeszcze ciepła"), podczas gdy mężczyzna integruje się z
tłem - delikatnych błękitów i gamy chłodnych niebieskości tak, że
ulatuje, umyka w sen (tylko komu - widzowi? kobiecie?). Obie postaci spoczywają w
jednolitej, chociaż dość nieokreślonej płaszczyznowo przestrzeni. Lewitują,
a zarazem stanowczo zaznaczają swoją obecność - poza nami lub
nawet
wbrew nam. Mamy tu do czynienia z aktem z pogranicza
sacrum i profanum. Widzimy namacalne życie - bujną roślinność, gąszcz bądź
chwasty,
przeciwstawione czystości, świętości - bytowania dwójki ludzi i ich snu.
"Chciałabym aby odbiorca w
obecności moich obrazów odczuwał atmosferę intymności i tajemnicy, ale przede
wszystkim odpoczywał, chłonąc refleksyjny spokój i harmonię. Tego chyba w
dzisiejszym trudnym świecie wszyscy potrzebujemy."*
* cyt: https://www.facebook.com/pages/Agnieszka-Rzo%C5%84ca/564773996888721
Zuzanna Dolega
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz