czwartek, 3 kwietnia 2014

 
Agnieszka Rzońca
       "Sen"
olejna na płótnie, 
180 x 200 cm

    Sen - letarg, stan spoczynku ciała, wędrówki dusz, jedyna szansa by oderwać ciężkość bytu od lepkiej codzienności. Sztuka 'przespała' już wiele dzieł w historii malarstwa. Jednym
z poruszających dzieł ‘sennych’ jest pełen symboli i ukrytych, osobistych przesłań obraz Rossettiego - Beata Beatrix. Malarz 'obwarował/obdarował' swą ukochaną (Elizabeth Siddal) motywami snu, (ła)godnego przejścia na drugi brzeg.

    U Agnieszki Rzońcy również pojawia się motyw snu splecionego z ukochaną osobą, jednak artystka prowadzi nas do tego świata własną drogą, pełną napięć.
W opozycji do Rossettiego - "Sen" nie potrzebuje ani posłańca, zaklinaczy, ani tarcz zegarowych, wiszących dusznym 'memento mori' nad widzem. Nie próbuje też w akcie desperacji uchwycić lub przywrócić nikogo do życia „na kanwach” snu. Stanowi idealnie skomponowany utwór na dwójkę aktorów, w którym to widz podgląda przez kurtynę niejako utkaną z ciemnych - mrocznych pnączy, roślinności i bluszczu zastygłą we śnie parę kochanków.

    Postaci, spowite blaskiem - spoza pola obrazu - prezentują nagość w sposób nieagresywny, dostojny, uświęcony. W przedstawieniu nie ma ani jednej zbędnej nuty, fałszywego akordu czy rekwizytu. Wszystko jest tak, jakby tkwiło tu od zawsze. Tracimy poczucie czasu. Czy kochankowie zapadli w sen przed chwilą? Może nagle któreś ocknie się, a my - widzowie - spłoszeni zostaniemy przyłapani na podglądaniu.

    Autorka pozwala nam na uczestnictwo w najbardziej intymnym rytuale dwojga ludzi - wspólnym śnie, pozostawiając nas bez słów, zamyślonych, zawstydzonych. Biorąc pod uwagę dorobek artystyczny Agnieszki Rzońcy - można bez trudu stwierdzić, że oto obserwujemy ją samą w objęciach DWÓJKI ukochanych - mężczyzny i ... Snu.

    Atmosfera obrazu - chłodna temperaturowo, pozwala nam zwrócić uwagę na ciekawy zabieg zastosowany przez artystkę. Postać kobiety jest wyraźnie cieplejsza w tonach, spoczywająca na granicy dwóch światów ("jeszcze ciepła"), podczas gdy mężczyzna integruje się z tłem - delikatnych błękitów i gamy chłodnych niebieskości tak, że ulatuje, umyka w sen (tylko komu - widzowi? kobiecie?). Obie postaci spoczywają w jednolitej, chociaż dość nieokreślonej płaszczyznowo przestrzeni. Lewitują, a zarazem stanowczo zaznaczają swoją obecność - poza nami lub nawet wbrew nam. Mamy tu do czynienia z aktem z pogranicza sacrum i profanum. Widzimy namacalne życie - bujną roślinność, gąszcz bądź chwasty, przeciwstawione czystości, świętości - bytowania dwójki ludzi i ich snu.

    "Chciałabym aby odbiorca w obecności moich obrazów odczuwał atmosferę intymności i tajemnicy, ale przede wszystkim odpoczywał, chłonąc refleksyjny spokój i harmonię. Tego chyba w dzisiejszym trudnym świecie wszyscy potrzebujemy."*


* cyt: https://www.facebook.com/pages/Agnieszka-Rzo%C5%84ca/564773996888721

                                                            Zuzanna Dolega
                                                     


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz