piątek, 11 marca 2016


Alicja Gołyźniak (tekst)
Wydział Malarstwa

Przemysław Wideł (praca)
Wydział Malarstwa
Infantka
olej na płótnie
110 cm x 90cm


Kiedy przyglądam się obrazowi, staje się on tym, co przedstawia. Z obrazu Przemka Widła
wyjawia się postać – dziecko, dziewczynka. Nie przypadkowa, a z przeszłością - małoletnia infantka Małgorzata. Jednakże ta, którą znamy z wizerunków pędzla Velazqueza, wyglądała zgoła inaczej. Miała bujne blond loczki, żywe spojrzenie i zdrową cerę. Jej suknie lśniły nienagannie. Ta, którą widzimy teraz, została pozbawiona swych złocistych pukli, wyjęta 
ze zdobnych wnętrz, obdarta z powłok kosztownych tkanin i ewidentnie mocno skrzywdzona. 
Nie sposób przejść obojętnie obok grymasu tej zmaltretowanej twarzyczki. Sine, wątłe ciałko wciśnięte jest w sztywny stelaż gorsetu. Wydaje się być lekkie i bezwładne 
w porównaniu do topornej, rozłożystej krynoliny. Jest jednak z nią nierozerwalnie złączone – suknia jest więzieniem i narzędziem tortur. Są tu zatem dwaj bohaterowie: bezbronna ofiara i przylgnięty, żerujący na niej oprawca. 
Strój utkany jest z drgawkowych, postrzępionych ruchów pędzla, momentami gwałtownych, niechlujnych, samorzutnych. Mimo jasnej tonacji barw, staje się konstruktem przytłaczającym – jest złowieszczym strzępem, łachmanem, który momentami tylko zdradza swój dawny splendor. Malarz zastosował niemalże centralną kompozycję z akcentem na prawą stronę, decydując się przy tym na wyciszenie tła i skupiając zagęszczenie elementów na postaci. W efekcie dziewczynka zyskuje błękitną oprawę płaszczyzny za nią oraz podłoże z czerwonego dywanu, co pozwala wybrzmieć w pełni ornamentyce stroju. Ostre uderzenia pędzla i migotliwości plam farby emitują złowrogi niepokój. Nie jest to krzyk, ale bolesny bezgłos, zaniemówienie, niemoc. Otóż ten obraz nie krzyczy, to dziecko już nie krzyczy, 
nie ma sił. Patrzę bezradna na agonię niewiniątka, po chwili wiedząc już, że patrzę na zgon. Umarło na moich oczach. Oto prawdziwy los księżniczki – Infantka wywinięta na drugą stronę. Konwenans staje się trumną dla dzieciństwa i żywi się trupem dziecka. Na obrazach Przemka nieprzypadkowo pojawia się tematyka zaczerpnięta z baroku. Wydaje się, że malarz czerpie z tej estetyki pod względem i treści, jak i formy. Portrety trumienne, rozbudowane katafalki, ceremonie Pompa Funebris, wizje Dance Macabre to powszechne tematy pojawiające się w sztuce kontrreformacji. Pamięć o śmierci i przemijaniu towarzyszyła wówczas człowiekowi nieprzerwanie za życia. W naszej rzeczywistości śmierć zesłaliśmy na wygnanie. Przemek przyjął sobie za imperatyw przywrócenie ludziom prawa do odczuwania dyskomfortu i bólu, które to zostały wyparte z uszminkowanej codzienności 
i kultury masowej. Jego malarstwo nie tylko mówi o destrukcji, zniszczeniu, rozkładzie - 
ale i takie jest. Artysta nie obchodzi się z płótnem delikatnie –raczej je rani, a potem pozwala długo się wykrwawiać. Ruch pędzla to nie pieszczota, a zadanie ciosu, nabranie farby – jak zanurzenie w mokrych, parujących wnętrznościach. Formalnie Przemek często stosuje przepych środków wyrazu, eksperymentuje z technikami malarskimi, śmiało zestawia kolory, odżegnując się zdecydowanie od estetyki umiaru i harmonii – jego obrazy się burzą, pienią, kipią, targa nimi potężny zamęt, coś rozrywa je od środka. Artysta stosuje karykaturę i groteskę, wypacza, deformuje, jest ironiczny w sposób, w jaki śmierć bywa ironiczna wobec życia. Infantka na tle tej całej twórczości, zdaje się być stosunkowo łagodnym w ekspresji dziełem. Destrukcja to – cytując Łysiaka – najgorsza forma miłości artysty, cytując Ciorana – obsesja, ale bez rozkoszy, cytując Widła – jedyny akt twórczy.

Przemysław Wideł, Infantka, olej na płótnie, 110 cm x 90cm

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz