Alicja
Gołyźniak (tekst)
Wydział
Malarstwa
Przemysław
Wideł (praca)
Wydział
Malarstwa
Infantka
olej
na płótnie
Kiedy
przyglądam się obrazowi, staje się on tym, co przedstawia. Z obrazu Przemka
Widła
wyjawia
się postać – dziecko, dziewczynka. Nie przypadkowa, a z przeszłością -
małoletnia infantka Małgorzata.
Jednakże ta, którą znamy z wizerunków pędzla Velazqueza, wyglądała zgoła
inaczej. Miała
bujne blond loczki, żywe spojrzenie i zdrową cerę. Jej suknie lśniły
nienagannie. Ta, którą widzimy
teraz, została pozbawiona swych złocistych pukli, wyjęta
ze zdobnych wnętrz,
obdarta z powłok kosztownych tkanin i ewidentnie mocno skrzywdzona.
Nie sposób przejść
obojętnie obok grymasu
tej zmaltretowanej twarzyczki. Sine, wątłe ciałko wciśnięte jest w sztywny
stelaż gorsetu. Wydaje
się być lekkie i bezwładne
w porównaniu do topornej, rozłożystej krynoliny.
Jest jednak z nią nierozerwalnie
złączone – suknia jest więzieniem i narzędziem tortur. Są tu zatem dwaj
bohaterowie: bezbronna
ofiara i przylgnięty, żerujący na niej oprawca.
Strój utkany jest z
drgawkowych, postrzępionych
ruchów pędzla, momentami gwałtownych, niechlujnych, samorzutnych. Mimo jasnej tonacji
barw, staje się konstruktem przytłaczającym – jest złowieszczym strzępem,
łachmanem, który momentami
tylko zdradza swój dawny splendor. Malarz zastosował niemalże centralną
kompozycję z akcentem na prawą stronę, decydując się przy tym na wyciszenie tła i
skupiając zagęszczenie elementów na postaci. W efekcie dziewczynka zyskuje
błękitną oprawę płaszczyzny za nią oraz podłoże z czerwonego dywanu, co pozwala
wybrzmieć w pełni ornamentyce stroju. Ostre uderzenia pędzla i migotliwości
plam farby emitują złowrogi niepokój. Nie jest to krzyk, ale bolesny bezgłos,
zaniemówienie, niemoc. Otóż
ten obraz nie krzyczy, to dziecko już nie krzyczy,
nie ma sił. Patrzę bezradna
na agonię niewiniątka, po chwili wiedząc już, że patrzę na zgon. Umarło na
moich oczach. Oto prawdziwy los księżniczki – Infantka wywinięta na drugą
stronę. Konwenans staje się trumną dla dzieciństwa i żywi się trupem dziecka.
Na obrazach Przemka nieprzypadkowo pojawia się tematyka zaczerpnięta z baroku. Wydaje się, że malarz czerpie z tej estetyki pod względem i treści,
jak i formy. Portrety trumienne, rozbudowane katafalki, ceremonie Pompa Funebris, wizje Dance Macabre to powszechne tematy
pojawiające się w sztuce kontrreformacji. Pamięć o śmierci i przemijaniu
towarzyszyła wówczas człowiekowi nieprzerwanie za życia. W naszej
rzeczywistości śmierć zesłaliśmy na wygnanie. Przemek przyjął sobie za
imperatyw przywrócenie ludziom prawa do odczuwania dyskomfortu i bólu, które to
zostały wyparte z uszminkowanej codzienności
i kultury masowej. Jego malarstwo
nie tylko mówi o destrukcji, zniszczeniu, rozkładzie -
ale i takie jest.
Artysta nie obchodzi się z płótnem delikatnie –raczej je rani, a potem pozwala
długo się wykrwawiać. Ruch pędzla to nie pieszczota, a zadanie ciosu, nabranie
farby – jak zanurzenie w mokrych, parujących wnętrznościach. Formalnie Przemek
często stosuje przepych środków wyrazu, eksperymentuje z technikami malarskimi,
śmiało zestawia kolory, odżegnując się zdecydowanie od estetyki umiaru i
harmonii – jego obrazy się burzą, pienią, kipią, targa nimi potężny zamęt, coś
rozrywa je od środka. Artysta stosuje karykaturę i groteskę, wypacza,
deformuje, jest ironiczny w sposób, w jaki śmierć bywa ironiczna wobec życia.
Infantka na tle tej całej twórczości, zdaje się być stosunkowo łagodnym w ekspresji
dziełem. Destrukcja to – cytując Łysiaka – najgorsza forma miłości artysty,
cytując Ciorana – obsesja, ale bez rozkoszy, cytując Widła – jedyny akt
twórczy.
Przemysław Wideł, Infantka, olej na płótnie,
|
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz