sobota, 19 marca 2016


kwa


Katarzyna Blajchert
Wydział Rzeźby i Intermediów
bez tytułu
wideo dokumentacja
00:02:14


To nie jest manifest…

W 2005 roku członkowie Supergrupy Azorro zadali pytanie krytykom polskiej sztuki, 
jak wyobrażają sobie oni polską sztukę przyszłości (w 2050 roku)? Odpowiedzi zostały „utajnione” i wmurowane w „kapsule czasu” na dziedzińcu Zamku Ujazdowskiego (działanie odbyło się w ramach cyklu „W samym centrum uwagi” zorganizowanego przez Centrum Sztuki Współczesnej w Warszawie).
Intryguje mnie zawartość „kapsuły czasu”, czy to z czystej ciekawości, czy z potrzeby badawczej - trudno określić. A może jest tak, że interesuje mnie wyobraźnia współczesnych krytyków, jak daleko sięga i w jakim aspekcie polskiej sztuki ulokowali swoje nadzieje „pokładane” w przyszłości.
Całkiem niedawno (2015) została opublikowana (czyli tym razem „ujawniona”) książka Romana Pawłowskiego # przyszłość, w której autor rok 2045 określił jako wyznacznik prognoz polskiej kultury (sztuki). W temacie futurologii kultury (i sztuki) z Romanem Pawłowskim rozmawiali zarówno teoretycy, artyści, aktywiści, krytycy, jak i kuratorzy. Zatem pole badawcze zostało poszerzone, a z materiałem zapoznać się można szybciej 
niż wyznacza ją data wskazana przez autora.
Od jakiegoś czasu sama zastanawiam się, dokąd prowadzi ścieżka, na którą większość z nas weszła. Droga grantów, punktów, tabel, dokumentowania każdego działania. Punkty do stypendium, punkty do tytułu naukowego, granty na projekt, priorytety grantowe, 
te i wiele innych kryteriów weryfikacji zamierzeń, pracy, pomysłów, dorobku doprowadza 
do niedorzeczności widocznych w wielu sektorach edukacji i kultury. Oczywiście nie jest 
to perspektywa każdego, są gdzieś jeszcze osoby tworzące w obszarze underground’u, 
nie zamierzające „spotykać” się z obowiązującą rzeczywistością.
W związku z ogólnym pędem do zaświadczeń i faktem, że każde działanie podejmowane może (lub też powinno) być później przeliczone albo zanotowane, udokumentowane, 
aby w odpowiednim czasie stać się użytecznym, coraz mniej pojawia się inicjatyw bazujących na bezinteresownej potrzebie konfrontacji wyobrażeń z realnością. Zanim powstanie praca artystyczna (czyli zanim otrzymamy na nią fundusze), powinniśmy wiedzieć, jak będzie wyglądała, kto ją będzie „pokazywał”, jakie cele spełni, gdy już będzie „powołana do życia”, kto i dlaczego zostanie jej odbiorcą.
Weryfikuje – urzędnik…w lepszym przypadku komisja specjalistów. Punktowane wystawy robimy sobie nawzajem, ja tobie – ty mnie, tak żeby się liczyło, na akademii „robione są” wystawy studentów, z minimalnym ich zaangażowaniem, bo udział w wystawie „się liczy”, jej założenia, „bycie” już mniej. Dokumentacja zdaje się być ważniejsza od przedsięwzięcia (jest ona przecież jednym z elementów, z których projekt jest rozliczany, czy na podstawie których urząd dokonuje oceny naszej pracy). Swoimi działaniami legitymizujemy i popieramy świat sztuki „projektowalnej”(rozumianej w tym miejscu, jako celowej, zgodnej 
z wytycznymi), edukacji tabelkowej, wpisywania się w urzędnicze struktury, a sektor NGO-sów nie jest już alternatywnym działaniem (taki sam system grantowy, start w projektach).
Można tak w nieskończoność, bo przykładów absurdu na każdym poziomie „egzystencji” projektowej jest jeszcze więcej, ale przecież je wszyscy znamy, bez względu na to, czy dotyczy to studentów, czy dydaktyków. Oczywiście można się zbuntować, nie pisać, nie wpisywać się w tabele. Tak czynią nieliczni. Jednak bardziej problem polega na braku grupy, kontrkultury, nonkonformistów, którzy „łącząc się” – bo w grupie siła rozpoczęliby wypracowywanie nowych metod, propozycji i rozwiązań.
Dlaczego aż tak długi wstęp przypisany do wideo Katarzyny Blajchert?

Dokumentacja Katki to raczej szkic czy wspomnienie niezależnej inicjatywy. 
Niezależnej od czego? Właśnie od struktur Akademii, od dydaktyków i punktów stypendialnych. Materiał  Katarzyny Blajchert o tym „nie mówi”, ale jest realizacją odnoszącą się do projektu, który został sfinalizowany w styczniu 2016 roku. Troje młodych ludzi z gdańskiej Akademii Sztuk Pięknych: Katarzyna Blajchert (V rok, Kierunek: Intermedia), Patryk Różycki (IV rok, Kierunek: Malarstwo), Paula Sołtan (II rok, Specjalności: Fotografia), „popełnili” wystawę w dawnej suszarni zwyczajnego mieszkalnego bloku 
w gdańskim Wrzeszczu. Działanie to urzekło mnie bezpretensjonalnością motywów. Miało ono – jak określili uczestnicy - charakter ćwiczenia, na każdym z poziomów, który chcielibyśmy przeanalizować. Mamy zatem: samodzielną próbę znalezienia przestrzeni zaadaptowanej do wystawy (wystawy „na chwilę”), ryzyko pracy grupowej (albo też odniesienie się do idei community arts), sprawdzenia prac budowanych w danym miejscu 
z materiałów zastanych, jednak z założeniem nieingerowania w przestrzeń (nie zmieniania jej), jak również wybranie i „ustawienie” prac już istniejących (dobór był następujący: pokazujemy to co jednorazowo zdołamy przynieść sami – bez niczyjej pomocy, ciężarówek itp.). Mogłabym powiedzieć, nad wyraz poprawne założenia ćwiczenia, nad wyraz poprawnie zrealizowane. Jednak ważniejsze dla mnie staje się podjęcie działania - jest to jaskółka, która oczywiście wiosny nie czyni, ale niesie ze sobą…powiew świeżości.

Katarzyna Blajchert,  bez tytułu, wideo dokumentacja

Katarzyna Blajchert,  bez tytułu, wideo dokumentacja

Katarzyna Blajchert,  bez tytułu, wideo dokumentacja

Katarzyna Blajchert,  bez tytułu, wideo dokumentacja

Katarzyna Blajchert,  bez tytułu, wideo dokumentacja

Katarzyna Blajchert,  bez tytułu, wideo dokumentacja

Katarzyna Blajchert,  bez tytułu, wideo dokumentacja

Katarzyna Blajchert,  bez tytułu, wideo dokumentacja

Katarzyna Blajchert,  bez tytułu, wideo dokumentacja

Katarzyna Blajchert,  bez tytułu, wideo dokumentacja

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz